Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Antoni Słonimski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Antoni Słonimski. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 stycznia 2025

Do czytelnika Antoni Słonimski

 Antoni Słonimski

Do czytelnika

Pójdź za tą pieśnią, która błądziła

Przez mgły polskiego ćwierćwiecza,

Łamiąc się z sobą, nim zwyciężyła

Sprawa człowiecza.


Bo pieśń, choć nieba sięgnie wyniosła,

Gdy samej sobie zaczyna kłamać,

Trzeba, jak rękę, co się źle zrosła,

Na nowo łamać.


Jeślim co marzył, syn marnotrawny,

Goryczy pełen samotnik,

Dziś tym marzeniom kształt daje jawny

Chłop i robotnik.


Chociaż mnie nieraz złudnym urokiem

Nęciły świata cienie i blaski,

Pozwól dziś mój  zrównać z twym krokiem.

Ludu warszawski.


Kto nie żył dumą, wiarą i troską

Dni naszych, tych dni ogromnych,

Ten nie odżyje nawet i zgłoską

W sercu potomnych.

1951

poniedziałek, 4 listopada 2024

Ten jest z ojczyzny mojej Antoni Słonimski

 Antoni Słonimski

Ten jest z ojczyzny mojej

Ten, co o własnym kraju zapomina

Na wieść, jak krwią spływa naród czeski,

Bratem się czuje Jugosłowianina,

Norwegiem, kiedy cierpi lud norweski,


Z matką żydowską nad pobite syny

Schyla się ręce załamując żalem,

Gdy Moskal pada - czuje się Moskalem,

Z Ukraińcami płacze Ukrainy.


Ten, który wszystkim serce swe otwiera,

Francuzem jest, gdy Francja cierpi - Grekiem

Gdy naród grecki z głodu obumiera,

Ten jest z ojczyzny mojej. Jest człowiekiem.

                             /Wiek klęski 1946/

Sąd Antoni Słonimski

 Antoni Słonimski

Sąd

Wiejska biedota bez rolna,

Co śpi pod  polną mogiłą,

Ci, co walczyli za wolność,

Której w ojczyźnie nie było,


Z Bema, z Grochowa i z Wolskiej

Bracia, co padli krwią zlani,

Ci co walczyli za Polskę,

Choć Polska nie była dla nich.


Nie usną snem sprawiedliwym,

Ukołysani legendą,

I z mogił powstaną - żywi,

I oni sądzić nas będą.

1940

niedziela, 3 listopada 2024

Alarm Antoni Słonimski

 Antoni Słonimski

Alarm

"Uwaga! Uwaga! Przeszedł!

Koma trzy!"

Ktoś biegnie po schodach.

Trzasnęły gdzieś drzwi.

Ze zgiełku i wrzawy

Dźwięk jeden wybucha i rośnie,

Kołuje jękliwie,

Głos syreny - w oktawy

Opada - i wznosi się jęk:

" Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!"


I cisza.

Gdzieś z góry

Brzęczy, brzęczy, szumi i drży.

I pękł

Głucho w głąb.

Raz, dwa, trzy.

Seria bomb.


To gdzieś dalej. Nie ma obawy.

Pewnie Praga..

A teraz bliżej, jeszcze bliżej.

Tuż, tuż.

Krzyk jak strzęp krwawy.

I cisza, cisza, która się wzmaga.

"Uwaga! Uwaga!

Odwołuję alarm dla miasta Warszawy!"


Nie, tego alarmu nikt już nie odwoła.

Ten alarm trwa.

Wyjcie, syreny!

Bijcie, werble, płaczcie dzwony kościołów!

Niech gra

Orkiestra marsza spod Wagram,

Spod Jeny.

Chwyćcie ten jęk, regimenty,

Bataliony, armaty i tanki,

Niech buchnie,

Niech trwa

W płomieniu świętym "Marsylianki!"


Kiedy w południe ludzie wychodzą z kościoła,

Kiedy po niebie wiatr obłoki gna,

Kiedy na Paryż ciemny spada sen,

Któż mi tak ciągle nasłuchiwać każe?

Któż mnie  to budzi i woła?


Słyszę szum nocnych nalotów.

Płyną nad miastem. To nie samoloty.

Płyną zburzone  kościoły,

Ogrody zmienione w cmentarze.

Ruiny, gruzy, zwaliska,

Ulice i domy znajome z dziecinnych lat,

Traugutta i Świętokrzyska,

Niecała i Nowy Świat.


I płynie miasto na skrzydłach sławy.

I spada kamieniem na serce. Do dna.

Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy,

Niech trwa!

1939




środa, 10 kwietnia 2024

Pożegnanie Czorsztyna Antoni Słonimski

 Pożegnanie Czorsztyna

Gwiaździstą piersią wsparta na firance,

Noc do pokoju zagląda gorąca.

Świeca się pali. Goździk biały w szklance.

Książka pożółkła i pleśnią pachnąca.


Furmanka czasem zadudni po bruku.

Wysoko w górze jastrząb krzyknie czasem.

Żyd - karczmarz zasnął za brudnym szynkwasem,

Leda z łabędziem na  oleodruku.


Przepłyń Dunajcem przez leśne kaniony

I łagodnymi zejdź na dół wzgórzami,

W blasku księżyca, nim zaśniesz zmęczony,

Cygan na skrzypcach zagra pod oknami.


I czegoż więcej sercu twemu trzeba?

Nie myśl. Nie słuchaj. Zamknij czujne oczy.

To nic, że księżyc jak kula się toczy,

Skacze po wzgórzach brunatnego nieba.


Nim grom zahuczy i nim wicher gwizdnie,

Zostań w tym domu  lub idź swoją drogą.

Mów szeptem. Ciszej! Wiem. Nie umiesz błogo,

Z spokojnym sercem spać w ojczyźnie.

( Okno bez krat 1935)

Niemcom Antoni Słonimski

 Niemcom

Dumnie patrząc na miasta zdobytego gruzy,

Z krótkim mieczem skrwawionym, z pustego dziedzińca

Wszedł w dom Achillesa rzymski barbarzyńca,

Gdy legion Marcellusa zdobył Syrakuzy.


Pół nagi dysząc ciężko, w zakurzonym kasku,

Stanął chłonąc nozdrzami nową krew i zbrodnię,

"Noli turbare circulus meos"1 - łagodnie

Rzekł Archimedes, koła rysując na piasku.


Na średnicę i koło, i trójkąt wpisany

Pobiegła krew strumieniem żywym, ciemnym znakiem.

Archimedesie, broń się przed żołdakiem!

Archimedesie dzisiaj mordowany!


Krew wsiąkła w piasek, ale duch Twój żyje.

Nieprawda. I duch ginie. Gdzież zostaną ślady?

W marmurach  Twego domu gniazda wiją żmije.

Wiatr koła kręci z piasku na gruzach Hellady.

 (Okno bez krat 1935)

1.Nie niszcz moich kół.

poniedziałek, 25 marca 2024

Palenie zboża Antoni Słonimski

 Palenie zboża

Towarzyszu z Brazylii, który w porcie Santos

Wrzucasz do morza  worki pachnącego ziarna,

Powiedz swym plantatorom, kupcom, fabrykantom.

Że nam potrzebna wonna kawa czarna.


Towarzyszu z Newady i bracie  a Formozy!

Czemu do ognia rzucasz kosz za koszem pełny?

Towarzyszu, czy słyszysz? Gdy nadejdą mrozy,

Zimno nam będzie bez Twojej bawełny.


Towarzyszu z Kanady, który zbożem palisz,

To nieprawda, że mąki nikomu nie trzeba.

Łopatą ziarna ty mnie od głodu ocalisz.

Daj chleba.


Mówią nam: z każdym rokiem ziemia coraz płodniej

Obradza. Pięć milionów niepotrzebnych buszli.

A nam co dzień jest słabiej i co dzień jest duszniej,

Choć nam mówca wiecowy mądrze udowodni,

Że to lepiej dla światła, gdy jesteśmy głodni.


Stojąc pod oknem redakcji dziennika,

Czytamy: zboże palą, naftą leją żyto -

I ciepły  zapach chleba przez okno przenika,

I odurza nas kawa  wonią  smakowitą.


Towarzyszu drukarzu! Zbuntuj się, nie drukuj

O tych rzuconych w morze całych tonach żarcia.

Takiej jałmużny prosi i takiego wsparcia

Twój brat opuchły z głodu, leżący na bruku.


     1931    ( Okno bez krat 1935)  Antoni Słonimski

Do córki pisarza Antoni Słonimski

 Do córki pisarza

Po latach, które miną, gdy już będziesz duża,

Gdy po świecie zmienionym będziesz chodzić sama,

W jakiś ranek jesienny jęknie  Zamku brama,

Wejdą ludzie i staną na środku podwórza.


I  sądzić będą czyny, gniew miarkując święty,

Nowe prawa ogłoszą, zburzą stare gmachy,

Ściany ze szkła zbudują i gwiaździste gmachy,

Ale twój dom zostanie na zawsze nietknięty.


Nie zmieni się ten fotel ani stare biurko,

Cień rąk nad białą kartką papieru zostanie

I cień ojca ogromny, rosnący na ścianie

Kiedy w nocy pochylał się nad śpiącą córką.


Na czole Twym jak gwiazda świeci pocałunek

Ust jego, co ku tobie schylały się nisko.

W jakikolwiek dom wejdziesz, gdy szepną nazwisko,

We wszystkich oczach błyśnie miłość i szacunek.


Utul twoje łzy, Anno - ucichnij, Moniko,

Nie płakać wam już dłużej w dostojnej żałobie,

Choć umarł mąż i Ojciec, lecz  został  na grobie

Wiatr, który nas owiewa rosnącą muzyką.

                                 1925  Antoni Słonimski

poniedziałek, 18 marca 2024

Leonardo Antoni Słonimski

 Leonardo

Piękne ręce załamał mistrz do żalu skłonny...

Zwiodły go liczne próby i ścisłe prawidła.

W mediolańskiej kaplicy bledną malowidła,

Barbarzyńcy zburzyli księcia pomnik konny.


Otwartymi oknami zmierzch nadchodzi wonny,

W kącie, w mroku pracowni pająk, snując sidła,

Zakurzonej machiny połamane skrzydła

Łączy z głową młodzieńca o ustach Madonny.


"Kamień ,  w wodę rzucony, wywołuje kręgi.

Głos jest falą powietrza" - ( z Leonarda księgi

Werset, pismem odwrotnym nakreślone wiersze).


I myśl jest falą, którą słowo trąca pierwsze...

Nieskończoność - płynąca w kręgi coraz szersze,

Czoła nasze owiewa oddechem potęgi.

( Sonet 1918) Antoni Słonimski