Do córki pisarza
Po latach, które miną, gdy już będziesz duża,
Gdy po świecie zmienionym będziesz chodzić sama,
W jakiś ranek jesienny jęknie Zamku brama,
Wejdą ludzie i staną na środku podwórza.
I sądzić będą czyny, gniew miarkując święty,
Nowe prawa ogłoszą, zburzą stare gmachy,
Ściany ze szkła zbudują i gwiaździste gmachy,
Ale twój dom zostanie na zawsze nietknięty.
Nie zmieni się ten fotel ani stare biurko,
Cień rąk nad białą kartką papieru zostanie
I cień ojca ogromny, rosnący na ścianie
Kiedy w nocy pochylał się nad śpiącą córką.
Na czole Twym jak gwiazda świeci pocałunek
Ust jego, co ku tobie schylały się nisko.
W jakikolwiek dom wejdziesz, gdy szepną nazwisko,
We wszystkich oczach błyśnie miłość i szacunek.
Utul twoje łzy, Anno - ucichnij, Moniko,
Nie płakać wam już dłużej w dostojnej żałobie,
Choć umarł mąż i Ojciec, lecz został na grobie
Wiatr, który nas owiewa rosnącą muzyką.
1925 Antoni Słonimski