Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pawlikowska-Jasnorzewska Maria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pawlikowska-Jasnorzewska Maria. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 kwietnia 2024

Słońcu w hołdzie Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

 Słońcu w hołdzie

                  I

Był czas , gdy czczono Słońce. Przez wiele stuleci

Budowano mu wieże, złociste ołtarze,

Składano hołd o świcie - aż w toku wydarzeń

Wygasł człowiek dla Słońca,

Które dalej świeci...

                    II

"Gdzież moje wizerunki? Gdzie moi czciciele?

Dlaczego nie oddają się porannym modłom?

Czy blask mój ściemniał?"

Przeciwnie! Tyś nam łaski  świadczyło zbyt wiele!

Niczegoś nie żądało, nigdyś nie zawiodło...

Taką jest ziemia.

                III

Ach nie dziw się, kochanko, z nagła porzucona!

Spójrz na Słońce!  Witano je kiedyś w pokłonach!

Pomów z Łaskawym, gdy zza chmur wytryśnie,

O ludzkim sercu , zmiennym i kapryśnym...

               IV

Świecisz o Ra , nam grzesznym

Nie zważając na to,

Żeś  uznany za grzejnik - 

Za wielki radiator...


I na przekór tępocie,

Zwyciężając cynizm,

Świątynię kutą w złocie,

Sam ze świata czynisz...

                   V

I tylko kwiat, słonecznik, pozostał ci wierny,

Złociście opisując trysk protuberancyj,

I ja , gdy ziębnąc w cieniu katedry - kawerny,

Wielbię pamiątkę kultu twojego:

Monstrancję -  - 

     ( Krystalizacje 1937)

czwartek, 18 kwietnia 2024

Szelest makówki Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

 Szelest makówki

Srebrna grzechotka

Z gwiaździstą koroną -

Jakiemu dziecku

Ją przeznaczono?


Najuboższemu,

Dziecku rozpaczy,

Gdy w objęciach nędzy

Wybuchła płaczem.


Srebrna grzechotka

Z gwiaździstą koroną,

Z marką piękności

Sennie zastrzeżoną...


 - Przyjm z nią,

W dziecinne serce otwarte,

To, co boskie na świecie,

A grosza niewarte...

                 (Balet powojów 1935)

Babcia Maria Pawlikowska- Jasnorzewska

 Babcia

Za lat pięćdziesiąt siądzie przy fortepianie

(będzie miała wówczas wiosen siedemdziesiąt cztery)

babcia, co nosiła  jumpery,

i przeżyła wielką wojnę nudną niesłychanie.

Babcia, za której czasów jeździły tramwaje,

samolot pierwszych kroków uczył się po niebie,

 a ludzie przez telefon mówili do siebie,

nie widząc się nawzajem.

Babcia pamiętająca Krakusa i Wandę,

a w każdym razie  Piłsudskiego i Focha,

która się upajała jazz-bandem

i odbierała listy od listonosza,

której młodość zeszła marnie, bez kikimobilu,

biofonu, wirocyklu i astrodaktylu,

wpatrzona w film swój zblakły z uśmiechem tęsknoty,

zagra na fortepianie staroświeckie fokstroty.

                     (Wachlarz 1927)

Miłość Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

 Miłość

Nie widziałam cię już od miesiąca

I nic. Jestem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,

lecz widać można żyć bez powietrza! 

          (Pocałunki 1926)


La Precieuse 

Widzę cię w futro wtuloną,

wahającą się nad małą kałużą

z chińskim pieskiem pod pachą , z parasolem i z różą...

I jakżeż ty zrobisz krok w nieskończoność?

          (Pocałunki 1926)


Nike

Ty jesteś jak paryska Nike z Samotraki,

o miłości nieuciszona!

Choć zabita, lecz biegniesz z zapałem jednakim

wyciągając odcięte ramiona...

             (Pocałunki 1926)


Samobójstwo dębu

Dąb samotnik spoglądał dookoła z pogardą!

Poznał życie, kto widział  generacyj tyle!

Nagle zdjął z nieba piorun,

Jak złocisty sztylet -

I wbił go sobie w pierś twardą.

                          (Śpiąca załoga 1933)

Lenartowicz Maria Pawlikowska- Jasnorzewska

 Lenartowicz

Złotniczeńku ty na niebie,

Chcę pić życie, nie mam z czego,

Zrób mi kubek, proszę ciebie,

Z szczerozłota gwiaździstego!


Zrób mi kubek! Zrób mi kubek!

Ale, proszę , zrób mi ładnie,

Wyrzeźb wszystko w nim, co lubię:

ptaka, serce, gwiazdkę na dnie.


Zrób mi lekki i nieduży,

ale mocny zrób i trwały,

niech mi  całą wieczność służy!

Chcę pić z niego dla twej chwały.


Otrzyj ręce twe z pozłoty,

którą złocisz świat po ciemku,

dla miłości, dla tęsknoty

uczyń kubek, Złotniczeńku.

            (Różowa magia 1924)

czwartek, 6 czerwca 2019

Wiewiórka

WIEWIÓRKA
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Drzewny pajacyk. Florek, wiewiórka,
O oczach Włocha, a brzuchu Turka,
O uszach diabła, ruchach wariata,
Komik, filozof i akrobata,
Zasiadał, biorąc w szybkie obroty
Orzech buczyny — trójkącik złoty,
Ząb słonecznika — orzech laskowy
Lub włoski — większy od jego głowy —
I jadł, nadęty, pełen przesady,
Wyglądem swoim dając mi radę,
By w każdą czynność — choćby w jedzenie,
Kłaść przekonanie, zapał, natchnienie.
Krząkając, trenem szastając rudym,
Chodził w trop za mną. Nie znał obłudy.
Gryzł, lecz żartami. Wciąż pełen pieczy
I obliczenia, by nie skaleczyć.
Bo nie powinien drasnąć przyjaciel.
O, przyjaciele ! Czy uważacie?
Serduszko jego wesołe, skore,
Dla wszystkich innych serc było wzorem,
Jakby mówiło: i cóż za sztuka
Tak równo stukać, tak pięknie pukać?
Florek był światły. Czy zjadł chininę,
Czy pił atrament — wiedział co czyni,
Bo biały proszek z kory pochodzi,
A galas z dębem atrament zrodził.
Co do orzechów — chytry jak kupiec!
Puste poznawał już po skorupie.
To mi na głowie z uporem siedział,
Loki rozrzucał i burzył przedział,
To mnie obiegał, prędko, radośnie,
Jak zwykł przebiegać po dębie, sośnie,
Dając mi znowu lekcję zabawy:
Jak serce leczyć, od smutku zbawić
I całym sobą szaleć w rozpędzie,
Bez troski o to, co dalej będzie.
Skakał — (patrzałam, co znów rozbije?)
Po czym mnie długo całował w szyję,
Przyjmując wzajem moje pieszczoty:
Usta na oczach wypukłych, złotych...
A pyszczka jego dar przyjacielski
Był upojeniem rajskim, anielskim,
Szczęściem wzbronionym, o świecie! wiedz to,
Za mięsożerstwo i za łowiectwo.
Aż raz — w godzinie złej, urzeczonej —
Drzwi zgniotły kłębek rudo-czerwony.
Już się wiewiórka po ziemi wlecze,
Zmoczona z krzyża wyciekłym mleczem,
A piękny ogon, płomyk borowy,
Uwiądł, tragicznej pełen wymowy.
Z oczami w moich — drżąca ze zgrozy,
Bez księdza, modlitw i bez narkozy

Daje mi lekcję dumy milczenia,
Gdy przyjdzie płacić długi istnienia.
I bierze — obca wszelkiej pociesze —
Z zimnych rąk śmierci — twardy orzeszek...

czwartek, 18 kwietnia 2019

Hej moje młode lata

Maria Pawlikowska- Jasnorzewska


Hej, moje młode lata


Hej, moje młode lata 
nie zobaczyły świata! 
Żyły w ciasnym ogrodzie, 
znały bratków aksamit, 
deszcz kwietnia, błoto grudnia, 
i kamienie kamienic. 
       Nie upoiły źrenic 
       blaskiem Krzyża Południa, 
       nie widziały Piramid 
       ni słonia na swobodzie. - 

Nie dla nich skwitły zioła 
na Himalajów zboczu, 
nie dla nich dżungli ciemnie 
dyszały w cudów ścisku... 
       W wielkim świata igrzysku 
       obyło się beze mnie, 
       bez mych patrzących oczu 
       i myślącego czoła...
 

środa, 11 kwietnia 2018

Barwy narodowe

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Barwy narodowe

Biało-krwawy,
Krwawo-biały, lniany 
Opatrunku, który zwiesz się: sztandar,

Coś się z wielkim krwotokiem uporał!
Wiatr rozwija ten dokument rany,
Wznosi w górę bohaterski bandaż,
Tę pamiątkę,
Ten dług,
I ten morał.