środa, 10 kwietnia 2024

Pożegnanie Czorsztyna Antoni Słonimski

 Pożegnanie Czorsztyna

Gwiaździstą piersią wsparta na firance,

Noc do pokoju zagląda gorąca.

Świeca się pali. Goździk biały w szklance.

Książka pożółkła i pleśnią pachnąca.


Furmanka czasem zadudni po bruku.

Wysoko w górze jastrząb krzyknie czasem.

Żyd - karczmarz zasnął za brudnym szynkwasem,

Leda z łabędziem na  oleodruku.


Przepłyń Dunajcem przez leśne kaniony

I łagodnymi zejdź na dół wzgórzami,

W blasku księżyca, nim zaśniesz zmęczony,

Cygan na skrzypcach zagra pod oknami.


I czegoż więcej sercu twemu trzeba?

Nie myśl. Nie słuchaj. Zamknij czujne oczy.

To nic, że księżyc jak kula się toczy,

Skacze po wzgórzach brunatnego nieba.


Nim grom zahuczy i nim wicher gwizdnie,

Zostań w tym domu  lub idź swoją drogą.

Mów szeptem. Ciszej! Wiem. Nie umiesz błogo,

Z spokojnym sercem spać w ojczyźnie.

( Okno bez krat 1935)