poniedziałek, 20 stycznia 2025

Pieśń III K.I.Gałczyński

 Konstanty Ildefons Gałczyński

Pieśń III

Ile razem dróg przebytych?

Ile ścieżek przedeptanych ?

Ile deszczów, ile śniegów

wiszących nad latarniami?


Ile listów, ile rozstań,

ciężkich godzin w miastach wielu?

I znów upór, żeby powstać 

i znów iść, i dojść do celu.


Ile w trudzie nieustannym

wspólnych zmartwień, wspólnych  dążeń?

Ile chlebów rozkrajanych ?

Pocałunków ? Schodów ? Książek?


Ile lat nad strof tworzeniem?

Ile  krzyku w poematy?

Ile chwil przy Beethowenie?

Przy Corellim? Przy Scarlatim?


Twe oczy jak piękne świece,

a w sercu źródło  promienia.

Więc ja chciałbym  twoje serce

ocalić od zapomnienia.


czwartek, 16 stycznia 2025

Pieśń II K.I. Gałczyński

 Konstanty Ildefons Gałczyński

Pieśń II

Pochylony nad mym stołem

we wschodzącej zorzy łunie

ręce twoje opisuję,

serce twoje opisuję;


smak twych ust jak morwa cierpki

i głosu pochmurną słodycz,

i uszy twe jak wysepki,

które z dala widział Odys.


Ten obłok jest twoją twarzą,

ten horyzont, ta akacja.

Pióro maczam w kałamarzu

i litery wyprowadzam.


Niech staną rządek przy rządku

jak ptaki złote i modre,

by z najprawdziwszego wątku

powstał najprawdziwszy portret.


Minął  dzień. Wciąż prędzej, prędzej

szybuje czas bez wytchnienia.

A ja chciałbym twoje ręce

ocalić od zapomnienia.

Pieśń I K.I. Gałczyński

 Konstanty Ildefons Gałczyński

Pieśń I

Gdy próg domu przestępujesz,

to tak jakby noc sierpniowa

zaszumiała wśród listowia,

a ty przodem postępujesz.


A za tobą cienie ptasie,

szczygieł, gil i inne ptaki.

Świecisz światłem wielorakim

od sierpniowej nocy jaśniej.


Bo ty jesteś ornamentem

w gmachu nocy, jej księżycem.

Przesypujesz światła  w ręku,

z namaszczeniem, jak pszenicę.


U twych ramion płaszcz powisa

krzykliwy, z leśnego ptactwa,

długi przez cały korytarz,

przez podwórze , aż gdzie gwiazda


Venus. A tyś lot i górność

chmur, blask wody i kamienia.

Chciałbym oczu twoich chmurność

ocalić od zapomnienia.


środa, 15 stycznia 2025

Dytyramb na część pokoju K.I.Gałczyński

 Konstanty Ildefons Gałczyński

Dytyramb na cześć pokoju

Toś ty słońce tchnął w lutnię mą,

że słońcem błyska!

Dzięki Tobie spokojnie śpią

dzieci w kołyskach.


To w tobie jak w żyznym cieple

świat się zieleni.

Dzięki tobie kupują meble

narzeczeni.


Dzięki tobie w seminariach

uczą się studenci wytrwali.

Dzięki  tobie spokojnie  na koźle

dorożkarz fajkę pali.


Dzięki  tobie na kolanach babki

mruczy malutki kotek.

Szafarzu myśli  pogodnych

jak kwiatki,

opiekunie bibliotek!


Nie trwóż się , twym oliwnym listkom

nic nie zrobią wrogowie,

Bo talent, praca i wszystko -

tobie.


Bo serca nasze mężne

 i czujność w oku.

Śpiewam twe imię potężne:

POKÓJ

1949

Śmierć inteligenta K.I. Gałczyński

 Konstanty Ildefons Gałczyński

Śmierć inteligenta

             I

 Hagigrafia

Przeziębiony. Apolityczny.

Nabolały. Nostalgiczny.

Drepce w kółko. Zagłada.


Chciałby. Pragnąłby. Mógłby. Gdyby.

Wzrok  przeciera. Patrzy w szyby.

Biały koń? Nie, śnieg pada.


Wszystko krzywe. Wszystko nie takie.

Na ziemi znaki. Na niebie znaki.

Przepraszam, a gdzie kometa?


Cipciuś z Londynu pisał przecie

w wielkim  sekrecie o komecie.

Kometa. Ale nie ta.


Więc obrażony. Więc zatruty.

Wszędzie za późno. O dwie minuty.

O dwie minuty. We śnie.


Mieli przyjść szosą. Gdzie  ta szosa?

Jak gdyby włos wyrywał z nosa,

uśmiecha się boleśnie.


Więc leżąc krzyżem, zadecydował.

Stanął na głowie. Spuchła mu głowa.

Żegnajcie, dzieci, żono!


I paszkwil rąbnął  na pewną pralnię,

że w pralni było niekulturalnie

i że go znieważono.


A teraz co? Teraz się martwi.

A może klasztor? Może do partii?

Lecz tu czy tam - migrena.


Boczną uliczką, zaułkiem krętym

idzie pod  wiatr  ten polski święty

z fortepianem Szopena.

1947

Kronika Adam Ważyk

 Adam Ważyk

Kronika

Żołnierz, że bił się, jest zabity w lesie,

chłop, że brał ziemię, jest zabity w domu.

Żyd ,że ocalał jest zabity w drodze.

W kronice gorzkiej teraźniejszych rzeczy

wyro stu głupców wisi nad przyszłością.


La, co pod wrzosem partyzantów chował,

chwałę poległych pomnaża szyderstwem,

żołnierz, że bił się, jest zabity w lesie.

Młyn na resztówce w ogniu, jak niemowa

rozpaczający, ramionami rusza,

chłop, że brał ziemie, jest zabity w domu,

Żyd, że ocalał, jest zabity w drodze,

kondukt żałobny rozśmiesza mieszczucha,

łotrzyk się bawi w domową wojenkę - 

przeżyło wilka jego nocne wycie.


Wyro stu głupców  wisi nad przyszłością,

a ona drga jak powietrze od kuli

i wraca w siebie, powietrzem się leczy

raniony kryształ, pomnożona chwała

tych, co tę śmierć niedorzeczną poczuli

w kronice gorzkiej teraźniejszych rzeczy.


                    /Wiązka  powojenna 1946/

sobota, 11 stycznia 2025

Do czytelnika Antoni Słonimski

 Antoni Słonimski

Do czytelnika

Pójdź za tą pieśnią, która błądziła

Przez mgły polskiego ćwierćwiecza,

Łamiąc się z sobą, nim zwyciężyła

Sprawa człowiecza.


Bo pieśń, choć nieba sięgnie wyniosła,

Gdy samej sobie zaczyna kłamać,

Trzeba, jak rękę, co się źle zrosła,

Na nowo łamać.


Jeślim co marzył, syn marnotrawny,

Goryczy pełen samotnik,

Dziś tym marzeniom kształt daje jawny

Chłop i robotnik.


Chociaż mnie nieraz złudnym urokiem

Nęciły świata cienie i blaski,

Pozwól dziś mój  zrównać z twym krokiem.

Ludu warszawski.


Kto nie żył dumą, wiarą i troską

Dni naszych, tych dni ogromnych,

Ten nie odżyje nawet i zgłoską

W sercu potomnych.

1951

niedziela, 5 stycznia 2025

Z ciemnych ścieżek Jarosław Iwaszkiewicz

 Jarosław Iwaszkiewicz

Z ciemnych ścieżek

/fragmenty/

Nad domem błękit jak baldachim,

Taki jaskrawy i głęboki,

Pod białych brzózek arkadami

Fruwają wyfraczone sroki.


Błądzimy obcy i dalecy,

Każdy każdemu nieznajomy,

Jak porzucone w zimnem niczem

Samotne gwiazdy i atomy.


Kawki wiosenne gniazda ścielą,

I czarnym skrzydłem błękit kryślą.

Córki czytają mądre książki,

Co one sobie o mnie myślą?


Czy wiedzą, jakie księżycowe

Pejzaże we mnie samotnieją?

Czy wiedzą, jak się żalem szarpię

Pomiędzy śmiercią a nadzieją?


Czy widzą czarne moje głębie

W kamiennych całe śpiące złomach,

Kiedy czytają w jasnym słońcu

Książki o gwiazdach i atomach?


           ***

Jeśli cię życie z wszystkich stron zalewa

I nie wiesz nawet, jaki akord wziąć,

Spojrzyj na  konar lipowego drzewa,

O liść lipowy umiejętnie trąć.


Uderz o drzewo mądrze, jak potrzeba

Zabrzmi cykada, zahuczy jak chrząszcz,

Od dołu zieleń do samego nieba,

Zielony złotem przetykany gąszcz.


Jeżeli drzewo taką zabrzmi pieśnią

Od podniesienia twoich wątłych rąk,

Jakież się tobie sny nie ucieleśnią

Gdy rzucisz mosty samotniczych mąk?


Wsparty na tęczy , co łączy świat z chmurą,

Schyliwszy głowę nad głębiami wód,

Zwiążesz rdzeń ziemi z niebieską wichurą,

Zadumę gwiazdy i kaskadę nut.


A kiedy spojrzysz na ziemię strwożoną

I ujrzysz szary o świtaniu świat

I na nim blasku łunę zamrożoną:

To nie ślad walki , to twej pieśni ślad.


Ręce się wznoszą ku  tobie nieznane

Z gęstwy nieznanych ukochanych głów,

I brat, co krwawą ukazuje ranę

Zbudzony rytmem twych minionych słów.

      /Ciemne ścieżki 1957/