poniedziałek, 18 marca 2024

*** Julian Tuwim

                  *

              *       *

To było tak: w ciemności nocy

Z gałązki wylazł żywy pączek.

Rozklejał się ptakami kwiląc;

O świcie -  westchnął. To początek.


Godzinę blisko się dokwiecał,

Leniwie  drzemiąc w ciepłej wiośnie.

Ciągnęły go z lepkiego gniazdka

Kwieciste ptaki coraz głośniej.


Godzinę blisko się upierzał,

Barw upatrując go w ogrodzie.

Wyciągał go z zawięzi miękkiej

Skrzydlaty wietrzyk coraz słodziej.


O, patrz , jak biją się o ciebie,

Złączone w jeden zgiełk pstrokaty;

Ptaki świergotem coraz tkliwszym,

Coraz żarliwszą wonią kwiaty!


Bezimiennego cię  rozdwaja

w dwa cudy jedna twórcza siła,

I drży pod tobą niespokojna

Gałązka , która  cię powiła.


Więc kto?  więc jak?  Zawiało chłodem.

Czy ptak? czy kwiat? I gwar zamiera,

I rozpaczliwy strach istnienia

W struchlałym sercu świata wzbiera.


Wtedy  zerwałem go z gałęzi,

Jak pierworodny owoc z drzewa:

I bardzo słodką wonią dyszy,

I bardzo smutne wiersze śpiewa.

(Treść gorejąca 1936)  Julian Tuwim