Do losu
Miłość mi dałeś, młodość górną,
Dar ładu i wysokie żądze.
I jeszcze, na uciechę durniom,
Raczyłeś dać mi i pieniądze.
Płonącą kroplą obłąkania
W mózg szary mój wsączyłeś tęczę.
Miraże wstają śród mieszkania,
Palcami w stół na lutni dźwięczę.
I gdy poniosło, to już niesie,
Roztrącam dni i rwę na części,
I w zgiełku wieku i w rwetesie
Ubrdało mi się jakieś szczęście:
Rytmowi przebieg chwil powierzać,
Apollinowym drżąc rozmysłem,
Surowo składać i odmierzać
Wysokim kunsztem słowa ścisłe.
I kiedy kształt żywego ciała
W nieład rozpadnie się plugawy,
Ta strofa, zwarta, zwięzła, cała,
Nieporuszona będzie stała
W zimnym , okrutnym blasku sławy.
Smutku! Uśmiechu! Melancholio!
W bęben żałobny bije gloria...
I smutne brzmi "Dum Capitolum..."
I śmieszne jest: " Non omnis moriar".
(Biblia cygańska 1933) Julian Tuwim