XXV
Orion wbity w zieleń nieba
Niby bukiet sztywnych róż,
Bystre gwiazdy drżą w powietrzu;
Strzały wypuszczone z kusz.
Spadną? Czy też się rozproszą,
Złotopszczelny tworząc rój?
W co uderzą? Gdzie pośpieszą?
W mleczny się rozwiną zwój ?
Niechże jeden z kwiatów nieba,
Lecąc ostrą strzałą w dół,
W tarczę piersi mej uderzy
I przekroi ją na pół:
Serce spłynie czarną smugą,
Ręce się odrzucą wstecz -
I spragniony dawno nocy,
Niech poczuje w ustach mlecz.