Dziesięciolecie
Było wam , panowie, witrażowo i seledynowo.
Było "jakoś dziwnie" w "osmętach" i "tesknicach".
Jak pięścią między oczy uderzyło Słowo
I poszli starzy zrzędzić po kawiarniach i ulicach.
Całe lata się w Polsce ględziło o duszy,
Pisząc hymn do Księżyca na poetyckich okarynach,
Aż się w sercu czerwonym żywy śpiew rozjuszył
I huknął, i przepędził durniów w pelerynach.
W Paryżu, nad absyntem, marzył się Królewicz
Długowłosym próżniakom, warszawskim Verlaine'om,
A jak słońce nad światem stał nad Polską Mickiewicz,
W teleskop nań patrzyły Kallenbachy jeno.
Roiły się wam senne faramuszki w dali,
Miriady i miriamy, chramy i rapsody,
My - z Ody do młodości, wiecznie młodej Ody,
Porwaliśmy się w życie , jak z porywem fali.
Jeszcze by dziś ze słówek pitrasili swojskie
Malowanki, kilimki i freblowskie wzorki,
Kwiląc "wiązaną mową", że to "takie polskie",
I kwitłyby rodzime poetyckie Tworki.
Trzaskiem strof pękających walić w tych matołchów
I gradem strzał skrzydlatych prażyć w ich kilimy!
A na strzałach osadzać świszczące wesoło
Ostrza słów rozpalonych, pałające rymy!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Tak się przyszłość buduje- muskularną mową.
Tak się życie pcha naprzód - śpiewną robocizną.
Młodości, daj nam skrzydła! Boże ześlij słowo!
W pęd sławy, w dzieje swoje, porwij nas, ojczyzno!
(Rzecz czarnoleska 1929) Julian Tuwim