czwartek, 10 lutego 2022

Mój pogrzeb Władysław Broniewski

 Mój pogrzeb

Mnie ta zie­mia od in­nych droż­sza,
ani chcę, ani umiem stąd odejść,
tu­taj Wi­słą, wia­tra­mi Ma­zow­sza
prze­szu­mia­ło mi dzie­ciń­stwo i mło­dość.


W moim oknie pole i to­po­le,
i ja wiem, że to wła­śnie - Pol­ska.
Stąd i ra­dość, i chmu­ra na czo­le,
tu­taj sło­wa me zbro­ję jak woj­ska.

A te sło­wa zro­zu­mie zie­mia,
choć­by mia­ły krwią się wy­są­czyć:
prze­cież na­wet mury wię­zie­nia
ob­ra­sta­ją po­ezją jak pną­czem.

Tu­taj do mnie naj­cich­szym list­kiem
uf­nie mó­wią to­po­le i wierz­by,
moje ser­ce tu wie o wszyst­kiem,
chy­ba tu­taj umrę - bo gdzież­by?

Więc gdy umrę, do­brze mnie otul,
zie­mio czar­na, zna­jo­ma, do­bra,
sze­re­ga­mi ża­łob­nych to­pól
nie­chaj idzie za mną kra­jo­braz

i niech w srebr­nym li­ści po­pło­chu
dłu­go szu­mią nad­wi­ślań­skie drze­wa
o tym wszyst­kim, com czuł i ko­chał,
o tym wszyst­kim, cze­gom nie wy­śpie­wał.

Władysław Broniewski