czwartek, 24 stycznia 2019

Na śmierć rewolucjonisty. Władysław Broniewski

A z tej celi pu­stej i chłod­nej 
trze­ba bę­dzie nie­dłu­go odejść, 
jesz­cze spoj­rzeć w nie­bo po­god­ne, 
jesz­cze spoj­rzeć za sie­bie-w mło­dość. 

Już za chwi­lę przyj­dą żan­dar­mi, 
wy­pro­wa­dzą bez sło­wa z celi... 
Trze­ba umieć, jak żoł­nierz ar­mii, 
iść spo­koj­nie pod mur cy­ta­de­li. 

Ach,umie­rać nie bę­dzie cięż­ko, 
cho­ciaż ser­ce ma lat dwa­dzie­ścia- 
nie zła­ma­ne co­dzien­ną klę­ską, 
dzie­sięć klęsk,dzie­sięć kul po­mie­ści! 

Bo jest ży­cie pięk­niej­sze, nowe, 
i życ war­to, i umrzeć war­to! 
Trze­ba nieść, jak cho­rą­giew,gło­wę, 
świe­cić pier­sią ku­la­mi roz­dar­tą, 

Trze­ba umieć umie­rać pięk­nie, 
pa­trzeć w lufy wznie­sio­ne śmia­ło! 
Aż się pod­łe za­dzi­wi i zlęk­nie, 
aż umilk­nie ło­skot wy­strza­łów!