środa, 21 listopada 2018

"Już niczego nie pragnę, jeno wielkiej ciszy... " - wiersze czyta Krzys...


A kiedy będziesz moją żoną...

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

      A kiedy będziesz moją żoną...
      umiłowaną, poślubioną,
      wówczas się ogród nam otworzy,
      ogród świetlisty, pełen zorzy. Rozdzwonią nam się kwietne sady,
      pachnąć nam będą winogrady,
      i róże śliczne i powoje
      całować będą włosy twoje.
      Pójdziemy cisi, zamyśleni,
      wśród żółtych przymgleń i promieni,
      pójdziemy wolno alejami,
      pomiędzy drzewa, cisi, sami.
      Gałązki ku nam zwisać będą,
      narcyzy piąć się srebrną grzędą,
      i padnie biały kwiat lipowy
      na rozkochane nasze głowy.
      Ubiorę ciebie w błękit kwiatów,
      niezapominajek i bławatów,
      ustroję ciebie w paproć młodą
      i świat rozświetlę twą urodą.
      Pójdziemy cisi, zamyśleni,
      wśród złotych przymgleń i promieni,
      pójdziemy w ogród pełen zorzy
      kiedy drzwi miłość nam otworzy.

Zazdrość

Jest mi dzisiaj źle bardzo, jest mi bardzo smutno, 
Myśli mam zwiędłe, chore, jak kwiaty na grobie, 
Za oknem wisi niebo niby szare płótno. 
Nie mogę cię dziś kochać i myśleć o tobie. 

Między nami jest przepaść, przepaść niezgłębiona, 
I choćbyśmy wykochać po brzeg dusze chcieli, 
To wszystko, co nas łączy, jest miłość szalona, 
A wszystko, co jest prawdą, na wieki nas dzieli. 

Wiem teraz: to jest jasne jak słonce na niebie, 
I musi skonać serce pod ciężką żałobą, 
Bo nigdy cię nie wezmę na wieczność dla siebie. 
Ty nigdy mną nie będziesz, a ja nigdy tobą.
Autor: Jan Lechoń

Adam MickiewiczSonety odeskie
Mówię z sobą…

Mówię z sobą, z drugimi plączę się w rozmowie,
Serce bije gwałtownie, oddechem nie władnę,
Iskry czuję w źrenicach, a na twarzy bladnę;
Nie jeden z obcych głośno pyta o me zdrowie,
Albo o mym rozumie coś na ucho powie.
Tak cały dzień przemęczę; gdy na łoże padnę
W nadziei, że snem chwilę cierpieniom ukradnę,
Serce ogniste mary zapala w mej głowie.

Zrywam się, biegnę, składam na pamięć wyrazy,
Któremi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu,
Składane, zapomniane, po milijon razy…
Ale gdy ciebie ujrzę, nie pojmuję, czemu
Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad głazy,
Aby goreć na nowo — milczeć po dawnemu.

* * * (Zmęczony burz szaleństwem...)

Julian Tuwim

      Zmęczony burz szaleństwem, jak statek pijany,
      Już niczego nie pragnę, jeno wielkiej ciszy
      I kogoś, kto zrozumie mój żal nienazwany,
      Kogoś, kto mą bezsłowną tęsknotę usłyszy;
      Iżbym w spokoju bożym wypoczął po męce,
      Kogoś, kto rozszalałe serce uspokoi,
      Kładąc na moje oczy miłosierne ręce.
      Idę po szczęście swoje. Po ciszę. Do kogo?
      Którędy? Ach, jak ślepiec! Zwyczajnie - przed siebie.
      I wiem, że zawsze trafię, którą pójdę drogą,
      Bo wszystkie moje drogi prowadzą do Ciebie.